czwartek, 27 czerwca 2013

Koniec

Nie zrozumcie mnie źle. Naprawdę miałam pomysł na tego bloga, ale nie umiałam go prowadzić. Jeżeli któraś z was żyje w takiej rodzinie to przepraszam bo mogłam urazić. Pomysł miałam, ale nie potrafiłam go zrealizować. Czemu? Tematyka była trudna. Nie umiem zbyt dobrze pisać o czyimś bólu. Kiedy pisałam rozdziały za chwilę usuwałam wyrazy i nie miało sensu takie pisanie.
Jakoś nie umiem pisać o czyimś bólu choć to było wymyślone. Straciłam wenę do tego opowiadania. Mam nadzieję, że nie jesteście złe i wpadacie na moje inne opowiadania. Obiecuję, że był to pierwszy i ostatni raz. Męczyłam się z tym opowiadaniem bo nie wiedziałam co dalej mogę pisać. Niedługo NA TYM OPOWIADANIU  ukaże się wam link do czegoś nowego.

DZIĘKUJĘ ZA:
  •  6 obserwatorów
Do napisania. 

środa, 26 czerwca 2013

Epilog

oczami: Zayn'a
Usiadłem oparty o wannę, a dziewczyna siedziała wtulona we mnie. Czemu ona wcześniej nie powiedziała mi, że coś jest nie tak. Pomógłbym jej.
- Przepraszam, że nie mówiłam ci wcześniej.
- Nie przepraszaj. Rozumiem, że się bałaś. Wie ktoś jeszcze?
- Nie. Tylko ty.- wtuliła się mocniej.
- Chodź zrobię ci kakao.
- Okey.- wstałem i podałem jej rękę. Było miło trzymać ją za dłoń.  Lotty jest wspaniałą dziewczyną, ale nie chcę poznawać ludzi. Szczerze? Nie dziwię się.
- Proszę.- podałem jej kubek i ciepło się uśmiechnąłem. Ona nie umiała odwzajemnić, ale nie musiała. Sama jej obecność poprawia mi humor. I chyba mogę powiedzieć, że się w niej zakochałem. Nawet nie chyba tylko tak.
- Miałaś już coś w palnie żeby oderwać się od ojca?
- Muszę skończyć 18 lat i droga wolna.
- Nie możesz wcześniej?
- Boję się go. On jest zdolny do wszystkiego.  Nie znasz go tak jak ja.- zamknęła oczy po czym znów je otworzyła ukazując ten piękny błękit.- On kiedyś za to, że nie zrobiłam mu obiadu prawie mnie zgwałcił. W domu cały czas są awantury. To nie jest mój ojciec. Kiedyś robił wszystko żebym była uśmiechnięta. Nie to co dziś.
- Przepraszam, że tak wypytuje.
- Nie szkodzi.- otarła łzę. Musiałam kiedyś to wyrzucić z siebie.- nic nie odpowiedziałem tylko mocno ją przytuliłem. Wiem, że przeszła tyle w życiu, ale muszę jej to teraz powiedziec.
- Lotty nie wściekaj się na to co teraz powiem.
- Okey, postaram się.- powiedziała zdezorientowana.
- Nie znamy się jakoś tak strasznie długo. Mimo tego bardzo cię polubiłem.
- I oto miałam się wkurzyć?
- Nie przerywaj. No więc niż polubiłem. Ja cię ko...- nie mogłem dokończyć bo ona wbiła się w moje usta. Na początku nie wiedziałem o co chodzi, ale odwzajemniłem to.
- Ja też cię kocham.- wtuliła się we mnie mocniej.

- Ej przeprowadź się do mnie.
- Ale twoi rodzice.
- Mam mieszkanie nie daleko.
- To słodkie, ale nie będę żyła na twój koszt.
- Pójdziemy do pracy. Proszę cię. Ja nie chcę się martwić, że jak wyjdziesz od mnie to w domu będziesz bita przez ojca. Nawet nie wiesz jak się będę bał.
- No nie wiem Zayn... No okey. Najwyżej pójdę do pracy.- uśmiechnęłam się do niego.
- To jutro pojedziemy po twoje rzeczy.
- Boże on mnie zabiję.
- Pójdę z tobą.- pocałowałem ją w czoło. Ona usypiała w moich ramionach, a ja przesuwałem ręką po jej plecach.
- Together?
- Forever.- złączyliśmy nasze dłonie i usta.


włącz 
oczami: Lotty
- Boję się Zayn.- powiedziałam ściskając mocniej dłoń Zayn'a.
- Nie masz się czego bać. Wejść z tobą?
- Nie. On by ci coś zrobił gdybyś wszedł.
- No okey. Jak coś krzycz.- pokiwałam głową i poszłam. Miałam złe przeczucie. Wcześniej złożyłam na ustach Mulata czuły pocałunek. W domu panował półmrok i unosiła się tam woń papierosów. Zrobiła mi się niedobrze na samą myśl o tym co on robił. Poczułem jak ktoś od tyłu łapie mnie za ręce i knebluje usta.
- Już mam cię dość suko rozumiesz?! Uciekasz mi cały czas.- poczułam coś chłodnego obok mojej żyły.- Było by okey gdybyś oddała mi się, ale nie.. Wolałaś tego pedałka od mnie. Widziałem was.- powiedział po czym zimny przedmiot wbił się w moją żyłę. Poczułam ból, a później tylko ciemność.

oczami: Zayn'a
Czekałem na nią pół godziny, godzinę i nic. Postanowiłem wejść mimo ryzyka. W domu panował zaduch, ale to co zauważyłem było nie do zrozumienia. Ciało mojego słońca leżało w kałurzy krwi tak jak jej ojciec. Nie wiedziałem co robić. Zadzwoniłem po policje. Odnazleźli oni list ojca, w którym przeprasza.

3 dni później odbył się pogrzeb nastolatki. Było bardzo dużo osób. Kiedy trumna była chowana wszyscy płakali. Tylko on stał ze spuszczoną głową. Pomyślcie, że jesteście z kimś na kogo czekaliście całe życie, a ona nagle umiera. Zayn był wrakiem człowieka nic nie jadł, a ni nie pił. Padał deszcz. Ludzie położyli kwiaty i poklepali nastolatka po ramieniu. On usiadł obok i zaczął płakać. Gdzie nie spojrzał widział jej uśmiech i piękną twarz. Mieli być do końca razem, a on miał już nawet plan.. Wyciągnął kartkę i zaczął na niej coś bazgrać.

"Drodzy rodzice i przyjaciele. Wiem, że ta decyzja jest dla Was trudna, ale dla mnie 
będzie tak lepiej. Pokochałem Lotty jak nikogo innego. Nie mogłem wytrzymać
bez Jej uśmiechu i dotyku. Wiem też, że dla Was to ból, ale pomyślcie co ja czuję.
Chcę być z Nią. Ona jest jedynym szczęściem, a teraz Jej nie ma. Mam nadzieję,
że wybaczycie mi co zrobiłem, ale nie umiał bym żyć ze świadomością, że Jej nie
ma. Nie chcę nikogo innego. Wraz z Jej śmiercią umarła cząstka mnie. Gdybym
poszedł z Nią bylibyśmy teraz szczęśliwi w dwójkę. Bez Niej nie mam po co 
żyć...
                                                                        Wasz kochający Zayn.."

 List włożył pod znicz i wyciągnął żyletkę. Zrobił mocne cięcie i padł. Jego ciało odnaleźli na drugi dzień. Pochowali ich razem aby do końca byli obok siebie...

od autorki: jutro ukaże się wyjaśnienie

środa, 19 czerwca 2013

Rozdział 3

Tak minął już miesiąc w nowej szkole. Co o niej sądzę? DNO. Nie lubię tej szkoły i tych idiotów. No może oprócz chłopaków bo oni są jedyni normalni, ale reszta to debile. Zwłaszcza ta blondyna. Ona to już w ogóle tępa dzida.

Co w "domku" i co u "tatusia"? Zajebiście jednym słowem. Traktuje mnie jak służącą, kucharkę i własną dziwkę. Brutalne, ale prawdziwe.
- Hej.- uśmiechnął się Zayn.
- Siema.- powiedziałam bez cienia uśmiechu.
- Co to za siniak?- spytał patrząc na moje ramię.
- Idziesz na tą imprezę do Ellen?
- Tak, a ty?
- Nie.
- Czemu?
- To nie mój klimat.
- No chodź.
- Nie mam w co się ubrać.
- Pomożemy ci.
- Nie.
- No chodź.
- Nie.
- No proszę.
- Nie!
- PROOOOSZE!
- Dobra, ale skończ.
- Dzięki.- dał mi buziaka w policzek. Zaśmiałam się z tego. On jako jedyny traktuje  mnie jak kogoś ważnego, a nie jak jakąś szmatę. Tylko, że on nic o mnie nie wie.

Ojca na szczęście nie było w domu i prędko nie wróci. Miał być gdzieś na 22 więc bez problemu wyjdę z domu. Gorzej jak będę chciała wejść, ale on znów się schleje i nie ogarnie nic. Założyłam mój ulubiony zestaw. Poprawiłam się i wyszłam z domu.

- Hej i jak ci się podoba?!- zapytał Zayn. Przez tą muzykę nie dało się na niczym skupić.
- Nie lubię takich imprez!- odpowiedziałam i upiłam łyk piwa.
- Ej Lotty zatańczysz?- spytał jeden z najładniejszych chłopaków w szkole.
- Jasne.- podałam rękę Finn'owi. Widziałam, że Zayn nie był zadowolony z tego faktu, ale to moje życie i robię co chcę.
- Nie lubisz zbytnio Perrie, co?- spytał.
- W ogóle jej nie lubię.- odpowiedziałam stanowczo.
- Ona się czuję zagrożona.
- Niby czemu?
- Zayn traktuje cię bardzo blisko. Tak samo było z nią.
- Nie rozumiem.
- Zayn znajduję ładną dziewczynę. Zbliża się do niej po czym wykorzystuje je.
- On taki nie jest.- oderwałam się od niego.
- Jest.
- Nieprawda.-  oburzyłam się, a on wpił się w moje usta. Nie mogłam się od niego oderwać gdyż zbyt mocno trzymał moje nadgarstki. Odciągnął mnie gdzieś na bok i zaczął się do mnie dobierać. Był dobrze wypity więc bez jakiegoś większego problemu wyrwałam mu się i wybiegłam z domu. Słyszałam jak Zayn mnie woła, ale nie zwracałam na niego uwagi.
Usiadłam na ławce w parku i zaczęłam płakać. Później poczułam jak ktoś obok mnie siada. Kątem oka zobaczyłam, że to Malik.
- Wszystko okey?
- Tak.
- Evans skończ tą paplaninę.
- O co ci chodzi?
- Za każdym razem kiedy pytam czy wszystko dobrze odpowiadasz tak. Jak pytam skąd masz te siniaki zmieniasz temat! Co się z tobą dzieje?! Ja wiem, że nie jest okey i chcę ci pomóc, ale ty nie dajesz!
- A co mam ci powiedzieć?!
- Prawdę.
- Nie chcę o tym gadać.- siedzieliśmy w ciszy aż zaczął padać deszcz.
- Chodź do mnie na noc.- powiedział.
- Nie chcę przeszkadzać.
- Rodziców nie ma w domu, a mi nie przeszkadzasz.
- No nie wiem.- zawahałam się, ale on podał mi rękę. Nie puszczał ją do samego końca.
Kiedy weszliśmy do jego domu dał mi ciuchy na przebranie.
- Dzięki.- mruknęłam i poszłam do łazienki.
- Tu masz łazienkę.- uśmiechnął się, a ja znikłam za drzwiami. Zdjęłam bluzkę i przyglądałam się swojemu ciału. Całe posiniaczone, odstające łopatki, mały biust i dużo zadrapań. Jak ktoś taki jak ja może się komuś podobać?
- Masz rę... Przepraszam.- powiedział Zayn, a ja spuściła wzrok.- Kto ci to zrobił?
- Ojciec.- powiedziała cicho.
- Czyli te blizny to nie brat?
- Nie mam brata.
- Czemu nie mówiłaś od razu?
- Bałam się.- wyznałam z łzami w oczach. Chłopak podszedł i mnie przytulił.
- Czego?
- Bałam się, że już nie będziesz chciał się ze mną przyjaźnić.- powiedziałam i wtuliłam się w niego jeszcze bardziej. Cicho łkałam, a on głaskał mnie po plecach.

od autorki: no więc podjęłam decyzję co do tego bloga. Ukażą się tu tylko 9
 rozdziałów plus epilog. Za błędy i literówki przepraszam.

sobota, 8 czerwca 2013

Rozdział 2

Zanim zdążyłam rano wyjść dostałam od ojca za wczorajszą ucieczkę. Nie wiem co zrobiłam, że mam takie życie. Przecież ja nie byłam zła, prawda? Nawet nie wiecie ile mam blizn na nadgarstku. Za każdym razem kiedy mnie uderzy robię jedno cięcie.
Czemu to robię? Odprężam się. Z tą całą krwią wypływa mój strach, ból, żal i nie chęć do życia. Kilka razy chciałam zrobić mocne cięcie na żyle żeby moje problemy się skończyły. Ale to nie rozwiązanie.. To ucieczka.


- Hej mała.- przywitał się Zayn.
- Hej duży.
- Nie masz humoru chyba?- zapytał.
- Nie mam.
- Coś się stało?
- Ładna dziś pogoda prawda?- zmieniłam szybko temat.
- Yhy.- opowiedział i poszliśmy do klasy. Tam przywitałam się z chłopakami i zajęłam moje miejsce. Nauczyciel sprawdził listę obecności wybierał osoby do odpowiedzi. Zawsze starałam się uczyć, ale wczoraj jakoś nie miałam ochoty. Ciekawe czemu #sarkazm.
- No to do odpowiedzi zapraszam Lotte.
- Jest opcja odrzuć zaproszenie?- klasa się zaśmiała.
- Nie ma.
- A mi się nie chcę tam iść. Mam za daleko.
- No to pała.
- Pańska wypowiedź ma dwa dna.- ciągnęłam dyskusję.
- Charlotte!
- Nie no brawa dla profesorka. Wie jak mam na imię!- zawołałam.
- Do dyrektora!
- Zmuś mnie.- skrzyżowałam ręce na piersi.
- Zadzwonię do ojca.
- Proszę bardzo on ma i tak w dupie co robię.
- Do dyrektora! W tej chwili! Malik zaprowadź ją.
- Jasne.- powiedział chłopak.
- Nie no mam nowy rekord.
Wyszliśmy z sali. Mulat zatrzymał się i patrzył na mnie badawczo.
- Co ci?- wtrąciłam.
- W co ty grasz Evans?
- Po nazwisku to po pysku.
- To nie odpowiedź na moje pytanie.
- Spostrzegawczy jesteś.
- Powiesz?
- Po prostu mnie nie znasz. Być może nigdy nie poznasz.
- Nie dajesz się poznać.
- Nie masz dobrej instrukcji.- stwierdziłam.
- To daj mi ją.
- Musisz sam wiedzieć. Ja ci nie powiem. Na pewno nie teraz.- powiedziałam cicho i poszłam do gabinetu. Chłopak chyba nie wiedział co ma ze sobą zrobić bo stał chwilę w tamtym miejscu.

Moją karą jest malowanie sali z Malikiem. Nie wiem co on zrobił, ale mam mu pomóc. Może i lepiej nie muszę wtedy siedzieć z ojcem. Do domu przyszłam po 17. Nigdy mi się nie spieszy z powrotem do tego miejsca. W szkole staram się być twarda, ale w domu nie mogę.
- No i powiedz mi suko co to miało być w tej budzie?!- warknął łapiąc mnie za nadgarstki.
- Nic.- syknęłam z bólu.
- Jesteś nie posłuszną krową!- uderzył mnie w twarz.
- Ale o co ci chodzi?- zapytał cicho.
- O nic szmato! Jeszcze raz dowiem się o czymś takim to dostaniesz. Obiecuję ci to szmato!- uderzył mnie kolejny raz, ale tym razem bardzo mocno.
Poszłam do siebie i odrabiałam lekcje. O 23 poszłam spać.

od autorki: dziś troszkę krótszy. Mam nadzieje że się podoba CZYTASZ=KOMENTUJESZ jeśli są literówki to przepraszam

sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział 1

- W naszej klasie jest nowa uczennica.- po co to?- Charlotte Evans. Powiedz coś o osobie.- musiałam iść na początek klasy.
- No więc wiecie jak się nazywam. Mam wywalone na tą klasę i jakoś nie chcę mieć z wami kontaktu. Dziękuję za uwagę.- poszłam na koniec klasy. Korzystając z okazji zepchnęłam rzeczy tej blondyny. Zadowolona z siebie usiadłam na końcu z Zayn'em.
- Chyba nie lubisz Perrie, co?- zapytał z chytrym uśmieszkiem.
- Rzadko się zdarza, że kogoś polubię.- powiedziałam jak gdyby nigdy nic.
- Może pójdziemy po szkole się przejść?
- Po co?
- Żebyśmy się lepiej poznali.
- A twoja dziewczyna nie będzie miała napadów zazdrości?- pokazałam na blondynkę.
- Nie jestem z nią od dwóch lat. Ona jednak uważa, że z nią będę.- powiedział patrząc mi w oczy. Ja jednak nie podniosłam wzroku. Nie umiem tego zrobić.- Znasz kogoś z tej klasy?
- Tylko ciebie.- wyznałam.
- To poznasz moich kumpli. Siedzą tam.- wskazała na dwie ostatnie ławki.
- Okey, ale nie lubię poznawać nowych osób.- później nie rozmawialiśmy. To dziwne. Zna mnie nie całe 10 minut, a jest dla mnie miły. Jedynie miła była dla mnie mama. Ona pokazywała mi co to znaczy uśmiech i szczęście.
 Dzwonek zadzwonił i każdy się poderwał.
- Chodź poznasz ich.- ciągnął mnie za rękę w stronę wyjścia na boisko.
- Ale ja nie chcę.- jęczałam mu nad uchem.
- Lottie!- ponaglał mnie.
- Oezu... Idę przecież.- wywróciłam oczami.
- Ej chłopaki poznajcie Lottie. Lottie to jest Harry, Liam, Niall i Louis.
- Hej.- powiedzieli równo.
- Hej.- zaśmiałam się.

Już po lekcjach. W raz z Zayn'em wyszliśmy ze szkoły kierując się do parku. Jego koledzy są naprawdę mili. Polubiłam ich i chyba z wzajemnością. Całe przerwy siedzieliśmy w szóstkę, a na lekcjach siedziałam z czarnowłosym.
- Jaki chcesz smak?- zapytał kiedy podeszliśmy do budki z lodami.
- Nie chcę.
- No dawaj. Zaprosiłem to stawiam.
- Ale ja nie chcę, naprawdę. Dziękuję, ale nie.
- Dwa lody czekoladowe.- powiedział do lodziarza. Zaśmiałam się.
- Co cię śmieszy?- spytał.
- To, że jesteś uparty plus to moje ulubione.
- Moje też.- uśmiechnął się ukazując śnieżne zęby. Kiedy zjedliśmy lody poszliśmy się przejść.
- To po co tu się przeprowadziłaś?
- Po śmierci mojej matki przeniosłam się tu z ojcem.- wyznałam z bladym uśmiechem.
- Przepraszam. Nie powinienem.- powiedział przygryzając wargę.
- To nie twoja wina. Nie wiedziałeś.- położyłam mu rękę na ramieniu.
- Masz chłopaka?
- Nie. Nikt nie wytrzymuje z moim charakterem.
- Przecież jesteś miła.
- Ale to tylko dla tych którzy są dla mnie mili. Muszę już lecieć.- przypomniałam sobie o ojcu.
- A dałabyś mi swój numer?- znów słodko przygryzł wargę.
- Jasne.- podyktowałam mu cyferki i poszłam do domu.

- Ty suko! Mówiłem, że jak wrócę to ma być obiad! Co ty sobie szmato myślisz?!- uderzył mnie w twarz.
- Przepraszam.- powiedziałam cicho.
- A gówno mnie to obchodzi!- ryknął.- A teraz się suko zabawimy.- podszedł do mnie i zaczął mnie dotykać tam gdzie nie powinien był.
- Przestań!- krzyczałam przez łzy. On nie reagował. Nadal mnie dotykał, a ja nic nie mogłam na to poradzić. W pewnym momencie zaczął rozpinać swoje spodnie.- Błagam przestań!- krzyczałam nadal. On mnie tylko popchnął tak, że wylądowałam na kolanach. Kazał mu robić przyjemność. Nie mogłam mu się przeciw stawić.Chciałam iść na policje, ale gdyby się dowiedział byłoby naprawdę źle.
- Nie poznaje cię.- powiedziałam szeptem, ale chyba usłyszał to.
- Słuchaj mnie szmato. Mam to gdzieś co o mnie myślisz!- kopnął mnie w brzuch.- Ja tu rządzę i masz się mnie słuchać.
- Nienawidzę cię!- wrzasnęłam mu w twarz po czym znów oberwałam. Zabrałam swoje rzeczy i wybiegłam z domu. Pobiegłam na ławkę na której siedziałam z Mulatem. Zakryła twarz dłońmi i zaczęłam płakać.

Siedziałam tak nie wiem ile. Ludzie nie interesowali się mną. Spoglądali na mnie smutnym wzrokiem pełnym współczucia, a inni tak jakby byli zadowoleni z tego że coś mi jest. Nagle poczułam, że ktoś mnie szturcha w ramię.
- Wszystko okey?- zapytał się jakiś chłopak.
- Tak.- skłamałam.
- A to czemu płaczesz?- dopytywał się siadając obok mnie.
- Coś mi do oka wleciało.
- Nie chcesz powiedzieć nie mów, ale może jakoś mogę ci pomóc?- spytał.
- Nie musisz.- wstałam i poprawiłam bluzkę.- Lottie.- podałam mu rękę.
- Finn. Chodzimy razem na chemie.
- Serio?- zdziwiłam się.
- Tak.
- Wybacz nie ogarniam tej klasy. Muszę uciekać, pa.
- Pa.

Kiedy weszłam do domu ojciec spał. Czmychnęłam do pokoju i zamknęłam drzwi. Kiedy się przebrałam i położyłam do łóżka dostałam sms'a. "Słodkich snów, Zayn" odpisałam mu "nawzajem" i odłożyłam telefon po czym usnęłam.

od autorki: podoba się wam? Liczę na komentarz 

czwartek, 30 maja 2013

Prolog

Miesiąc od początku nowego roku, a ja idę dopiero do szkoły, świetnie. Pogardliwe spojrzenia innych i plotki an mój temat, super. Czemu zmieniam szkołę? Bo moja mama nie żyje i muszę mieszkać z ojcem. Powód? W grudniu kończę 18 lat, ale do tego czasu muszę się z nim męczyć. Nie jestem zadowolona bo mój ojciec pije. Mieszkanie nie jest z nim przyjemne kiedy za słowo sprzeciwu dostaje po twarzy. W szkole udaję twardą, ale tylko dlatego, że nikomu nie ufam. Życie w ciągłym strachu nie jest ciekawe. Gdybym okazała skruchę było by po mnie.
Wstałam rano. Umyłam się i rozczesałam włosy. Nałożyłam czarną kreskę na powieki i tusz. Założyłam czarną bluzkę na ramiączka, białe rurki, grafitowe buty. Na nadgarstek założyłam kilka bransoletek. Do czarnej torby wrzuciłam rzeczy do szkoły, klucze, telefon i portfel. Z kuchni wzięłam jabłko i chciałam wyjść do szkoły.
- Ej szmato!- zawołał ojciec.
- Czego?!
- Jak ty się do mnie odzywasz?! Masz mi suko zrobić obiad jak przyjdę z pracy. I zabawimy się.- przejechał palcem po moim policzku. Czym prędzej musiałam wyjść z tego domu. Czy ja coś zrobiłam źle, że mam takie życie? Zawiniłam ci Boże? A zresztą do kogo się modle skoro nie istniejesz? Gdybyś był moje życie byłoby lepsze.

- Patrz to ta nowa.- tylko to dało się słyszeć kiedy weszłam do szkoły. Ignorując ludzi poszłam do swojej szafki. Zostawiłam nie potrzebne rzeczy i ruszyłam w stronę klasy. Kilka osób przyglądało mi się z zaciekawieniem. Nie przejęłam się i usiadłam w ostatniej ławce.
- Ej to moja ławka!- zapiszczała jakaś dziewczyna. Spojrzałam na nią.
- I ?
- I wypad.
- Bo?
- Bo ja tu siedzę kretynko.
- Napisz to na kartce i wsadź to sobie w dupę bo tyle mnie to obchodzi.- uśmiechnęłam się sztucznie.
- Pezz wyluzuj.- powiedział jakiś Mulat siadając obok mnie.
- Ale ona mnie podsiadła!- zaczęła histeryzować.
- Nie płacz bo ci się tusz rozmaże.- dziewczyna tupnęła nogą i poszła na początek sali.
- Jak masz na imię?- zapytał ten koleś.
- Lottie, a ty?
- Zayn.- uśmiechnął się. Nie wiem czemu, ale jego uśmiech jest boski.

od autorki: podoba się?